Szaleństwu stało się zadość, czyli w końcu na mini-swoim!

Minęło sporo czasu, wątpliwości, zachwytów, trudności i ekscytacji. Tymczasem w końcu jestem u siebie. Mieszkam we własnym M. Mam pod bosymi stopami, nad rozmarzoną głową i między dotykiem palców rąk niecałe 30m2 mojego miejsca na ziemi.

I jak się tu żyje?

To sprawa zbyt świeża, by oceniać.

Dopiero pierwsze 3 tygodnie w mini domu za mną. A były to tygodnie wypełnione po brzegi pośpiechem, pracą, emocjami i przeprowadzkowym zamieszaniem w pełnej krasie.


Dziś jest pierwszy wieczór z tych spokojnych, mam nadzieję licznych spokojnych wieczorów w przyszłości. Teraz właśnie dotarło do mnie wszystko, tak na poważnie. To, jaki obrałam kierunek życia. Że jestem U SIEBIE. Że ten mini dom to mój nowy świat. 

Taki codzienny świat, a więc ten najprawdziwszy rodzaj świata.

Z tą refleksją przyszła potrzeba, żeby powitać w tym świecie również Was i wykrzyczeć światu z radością, jak właściwie do tego doszło - jak skończyłam w mini domu, a właściwie jak w nim zaczynam.

Przyjmiecie zaproszenie?

Komentarze

Popularne posty